- 1 -
Ślady na piasku
Właściwie wyglądałby prawie normalnie, gdyby nie buty,
ogromne, bezkształtne, dziwaczne. Kto w takich butach wybiera się na
plażę?
Owinięty w jakąś kolorową tkaninę, którą w pierwszej
chwili wziąłem za ręcznik kąpielowy, wydawał się szczupły,
jakby wiotki, zwłaszcza pośród tłumu brzuchatych plażowiczów
spragnionych letniej opalenizny, wystawiających włochate albo
gładkie ciała na słońce.
Chyba nie zamierzał się w ogóle opalać może było to
złudzenie, jednak odniosłem wrażenie, że poszukuje raczej cienia
wyobraźcie to sobie, cienia na plaży, w samo południe!
Mówił szeptem, ale trudno go było zrozumieć, przez chwilę
miałem nawet wrażenie, że posługuje się jakimś nieznanym
językiem i dlatego wydaje się tak obcy jak przybysz z dalekiej
planety.
Powinienem zaprosić go na spacer albo do nadmorskiej kawiarenki,
lecz te buty.. Sam nie wiem, jak mógł poruszać się w tak
niewygodnym obuwiu. Obawiałem się, że za chwilę trzeba będzie go
podtrzymywać, a może nawet nieść zbyt duży wysiłek w tak
upalny dzień.
Przypomniało mi się nagle, że w Tybecie przykładają wielką
wagę do odcisku bosej stopy. Jeśli jest on odwrócony, to znaczy
piętę widzimy z przodu, a palce z tyłu, nie ma najmniejszej
- 2 -
wątpliwości. Posiadacz takiej stopy jest martwy.
Tygrys
Nauka trwała kilka, a może kilkanaście lat. W tym czasie
uczeń sprzątał izbę, nosił wodę, rąbał drzewo, gotował
jedzenie. Gdy robił coś niedbale albo okazywał zniecierpliwienie,
lama wybuchał gniewem i odmawiał mu dostępu do świętych ksiąg.
Wreszcie nauka się zakończyła i miał zostać poddany
ostatecznej próbie. Mędrzec nakazał, by uczeń przywiązał się
wieczorem do drzewa i przez całą noc naśladował głos krowy,
zagubionej w lesie, wzywającej rozpaczliwie pasterza. Wiedzieli obaj,
że w okolicy pojawia się okrutny tygrys polujący na wszystkie żywe
stworzenia. Adept znał jednak pewne zaklęcia, których nauczył go
lama i wierzył w ich skuteczność.
Po zapadnięciu zmroku usłyszał skradającego się
drapieżnika, zataczającego krąg wokół swej ofiary,
przygotowującego się do ataku, pewnego łatwej zdobyczy.
Wtedy wypowiedział wszystkie magiczne formuły, jakie znał.
Okazały się nieskuteczne.
Nim został rozszarpany na strzępy, zdążył pomyśleć, że
być może tygrys jest tak potężnym demonem, iż nie zdołałby go
pokonać sam lama. Potem pomyślał, że to lama jest złośliwym
demonem i świadomie wprowadził go w błąd, wystawiając na
- 3 -
niebezpieczeństwo. Umierając, rozpoznał w krwiożerczej bestii
samego mędrca: tak, to niewątpliwie on był tygrysem ludojadem,
ukrywającym przed naiwnymi uczniami swoja prawdziwą tożsamość.
Pojedynek
Nie wiadomo, czy dzieje się to naprawdę, czy jedynie w
wyobraźni kogoś, kto zresztą nie widział tego ponurego obrzędu na
własne oczy.
Do ciemnego pokoju, w którym leżą zwłoki, potajemnie zakrada
się Mistrz i mogłoby się wydawać, że za chwilę stoczy pojedynek
ze śmiercią. Kładzie się na zmarłym w miłosnym uścisku i
powtarza zaklęcia, skupiając wszystkie myśli na jednej sprawie.
Nagle nieboszczyk wraca do życia, zaczyna się poruszać, drży i
próbuje się uwolnić od ciężaru spoczywającego na nim ciała
Mistrza. Nie można do tego dopuścić, bo pełne wskrzeszenie grozi
śmiercią osoby przeprowadzającej makabryczną ceremonię. Należy
jedynie poczekać, aż umarły wysunie język, który powinien zostać
niezwłocznie odgryziony, a następnie zasuszony.
Jak widać, w tym przypadku nie chodzi o zmartwychwstanie, lecz
zdobycie amuletu, który uchroni nas przed rozmaitymi przykrościami,
a może nawet umożliwi zdobycie wiedzy tajemnej, do której droga
wiedzie poprzez śmierć?
- 4 -
Lama w przebraniu
Alexandra David-Neel, której Europa zawdzięcza mnóstwo
wiadomości na temat obyczajów, magii i mistyki Tybetu, przyszła na
świat we Francji w 1868 roku. Wszechstronnie uzdolniona, śpiewała w
operze, działała w ruchach kobiecych, sympatyzowała z anarchistami,
zasłynęła jednak głównie jako niestrudzona podróżniczka.
Zwiedziła Chiny, Indie, Cejlon, Japonię, Mongolię, wybrała się do
Afryki, a jej wyprawy do Tybetu po dziś dzień budzą podziw tym
większy, że występowała w przebraniu, przezwyciężając niechęć
Tybetańczyków do obcych przybyszów, zwłaszcza kobiet. Swoje
przygody opisała w licznych książkach wydała ich niemal trzy
tuziny w prestiżowych francuskich oficynach (głównie Plon).
Nawet jeśli tylko połowa z tego, co zamieściła, jest prawdą,
to i tak trudno wskazać teksty bardziej niesamowite, poświęcone
tajemniczej krainie przed chińskim podbojem. Zgodnie z ostatnią
wolą, jej ciało zostało po śmierci skremowane, złożone w urnie i
powrócić miało do Gangesu.
Alexandra David-Neel dowiodła, że tybetański lama w niewielkim
stopniu przypomina chrześcijańskiego świętego, ascetę czy
mistyka. Bywa przewrotny, kapryśny, uparty, a nawet podstępny i
złośliwy. Nie sposób go pokonać, ale można przechytrzyć, co
udaje się chyba tylko osobom o wyjątkowych zdolnościach takich
jak francuska autorka.
- 5 -
Powiedzmy sobie szczerze, że udaje się to tylko innym lamom,
potężniejszym, bardziej doświadczonym, dysponującym wiedzą
hermetyczną. Tak więc możemy założyć, że pewien starożytny
lama ciekawy Paryża nazywanego wówczas stolicą nie tylko Europy,
ale i świata, zawędrował tu niezupełnie przypadkowo i wcielił
się w postać maleńkiej dziewczynki, podobno od urodzenia marzącej
o dalekich podróżach.
W tym wcieleniu przebył ponad sto lat!
Alexandra David-Neel zmarła w sto pierwszym roku życia, tuż po
otrzymaniu nowego paszportu, z którego zresztą już nie
skorzystała.