- 1 -
"Cała rzeczywistość jest światem"
-LUDWIG WITTGENSTEIN
1.
- Co widzisz, Padre? Czy szaleństwo nie ogarnęło znów
naszych braci Ridersów? Ciemna noc daje szansę na przetrwanie?
Luciferos więc wróci?
Padre spojrzał na mnie ponurym wzrokiem. Dostrzegłem błysk
jego białych gałek ocznych. Rozumieliśmy się doskonale, ale w
granicach rozsądku. Nie zawsze odpowiadał na moje pytania. Dzisiaj
też chyba nie wyrażał ochoty. Przymrużył oczy. Rzęsy miał
długie. Twarz owalną. Mocno zaokrągloną żuchwę. Trudno było
ocenić, ile miał lat. Czterdzieści..? pięćdziesiąt..? Szara
krótko przystrzyżona broda być może dodawała mu uroku, ale nie
tylko tutaj doszukiwałbym się jego zagadkowego oblicza. Także w
fizjonomii, pochylonej sylwetce, wykrzywionych z bólu dłoniach,
choć nikomu nie przyznawał się, że ma podagrę.
- Zrozum, człowieku, nie obchodzi mnie to.
Jednak odezwał się. Kurczowo zacisnął ręce i zamknął
oczy.
Nieopodal Padre siedział na niskim zydlu Senator, zwany przez
nas Robespierre'm. Czy rzeczywiście dobrze go ocenialiśmy? Nie wiem.
Prowadził częste dyskusje z Padre i ze mną, był miłośnikiem
francuskiej kuchni, czerwonego wina z Prowansji, filozofii Woltera,
- 2 -
może dlatego przylgnął do niego ten przydomek.
Obruszał się, kiedy do niego tak się zwracaliśmy. Kruchy
był, mały, przysadzisty, okrągły na twarzy, z lekkim zezem,
przyciętymi bokobrodami. Przypominał trochę aktora Joe Pesci, tego
od filmów Martina Scorsese i od cyklu dramatów policyjnych
"Zabójcza broń". Zanim znalazł się w naszym schronie,
błądził po terytorium Ridersów, którzy chcieli go porwać dla
okupu. Nie lubił o tym opowiadać. Uratowany przez Luciferosa, stał
się jego mimowolnym sługą. A tamten szczęśliwy, że jest panem,
niszczył osobowość Senatora codziennymi inwektywami i
przekleństwami.
Jedyną osobą, którą szanował Luciferos, była żona
Senatora, szczupła, wychudzona brunetka lat około czterdziestu,
przewrażliwiona na punkcie męża, ale samodzielna i samorządna.
Wiedziała, że ma przewagę nad Luciferosem i wykorzystywała to.
- Belinda - odezwał się senator - czy jesteś pewna, że w
ubiegły piątek Luciferos przyniósł tego jędrnego bażanta?
- Tak. Tak. Upolował go dla mnie.
Kobieta westchnęła i chyba miała rację. Od kilku dni nie
jedliśmy nic lepszego od pieczonego bażanta. To absolutny rarytas po
wybuchu tej niespodziewanej bomby, która zniszczyła pół świata.
Kiedy to było? Nikt już nie pamiętał. Nie żyliśmy zresztą
wspomnieniami. Wyparliśmy je ze swoich mało odpornych na ból
istnienia czaszek.
- 3 -
2.
Tworzyliśmy kolejną grupę zesłańców, którym dano szanse.
Dlaczego? Kto nas wybrał?
I dlaczego w takim składzie. Spojrzałem jeszcze raz na
Senatora, Belindę oraz Padre. Byli ostatnimi, którzy pojawili się w
schronie 44. Ile było razem przygotowanych wcześniej bunkrów, nikt
lub prawie nikt nie wiedział. Z ogłoszeń, które słyszeliśmy z
ekranu wiszącego na ścianie wynikało, że jest nas kilka tysięcy.
Tych, którzy przeżyli, w Nowym Jorku i okolicach. Ostatni komunikat
informował o zakazie wychodzenia ze schronu i spiker powtarzał go co
godzinę, po czym na ekranie pojawiali się bohaterowie serialu "Vox
Populi" o przywódcy i twórcy Triumwiratu - Berg, Aga, Zosba,
czyli o Brutusie Bergu. W serialu interesujący był wątek
założenia wielkiej korporacji. A potem film stawał coraz bardziej
nudny. Wątki schematyczne. Postacie papierowe. Bohaterowie w
porównaniu z Bergiem nijacy. W miłosnym wątku pojawiała się żona
Berga, ale na krótko. Codziennie pięć odcinków serialu
powtarzanych dwukrotnie. Emisja za emisją.
- Pustka, pustka - krzyczał mieszkaniec schronu, były
policjant Eusebio, najbardziej nerwowy z nas, małomówny i skryty.
Wołał tak za każdym razem, gdy słyszał płynący z ekranu głos
aktora grającego Berga - Obraz jest faktem.
- Gówno prawda. Fałsz. Obraz jest iluzją. Bzdura. Nieprawda.
Nieprawda.
- 4 -
Eusebio przeklinał cały świat. Podszedł do ekranu i
próbował go zniszczyć. Było to jednak niemożliwe. Zabezpieczony
szkłem kuloodpornym, niezniszczalny obiekt rozpaczy tysiąca
mieszkańców ziemi, wciąż przemawiał do biednego, zdenerwowanego,
rozhisteryzowanego byłego policjanta.
- Maiysha, ty jesteś aktorką. Powiedz, że to nieprawda.
Zwrócił się do eleganckiej, rozmarzonej Mulatki, która
leżała na łóżku z papierosem w ustach. Spragniona spojrzeń
widzów na całym świecie, teraz obca zastanej, odczarowanej
rzeczywistości, postawiła wszystko na iluzję..
- Tak, Eusebio. Obraz jest iluzją, oszustwem. Ale jest też
realny. Zatrzymując kadr, widzisz zdjęcie.. I to jest coś, co
zaistniało w czasie.. zatrzymane w jednej chwili. Obraz może być
iluzją.. Ale czy jest do końca tym, czym chcielibyśmy, żeby był?
- Maiysha, nie denerwuj mnie. Ja jestem prosty chłop wychowany
na prowincji. Mój ojciec był rolnikiem. Jest, albo nie. Iluzja czy
fakt? Wybieraj?
Maiysha przeciągnęła się. Odłożyła papierosa. Nie
chciała chyba kontynuować rozmowy. Wstała z łóżka. Zrobiła
kilka kroków, kierując się ku mnie.
- A ty poeto? Co sądzisz na ten temat?
Mógłbym odpowiedzieć, że nie mam zdania. Ale wiem, że
zdenerwowałbym Maiyshę. Znaliśmy się od niedawna. Ale zakochałem
się w niej od pierwszego wejrzenia. Pojawiła się w drzwiach pewnego
ranka zupełnie niespodziewanie w czerwonej sukni, w pantofelkach na
- 5 -
wysokich obcasach i od razu ją rozpoznałem. Wyglądała jak z
pierwszej strony żurnala mody, jak gwiazda serialu Needfoxa. I nią
była. Tak jest. Maiysha Powell. Kto jej nie znał na naszej planecie?
Wchodziła powoli, przyzwyczajając się mimowolnie do słabego
światła i mrużąc brązowe oczy.
- Kto mi pomoże? Za drzwiami stoi walizka.
Podskoczyłem pierwszy, poderwałem się jak ranny zwierz w
poczuciu obowiązku wobec kobiety, która o coś prosi. Walizka była
ciężka, ale to nie miało znaczenia. Właścicielka była
najpiękniejszą kobietą na świecie.
- Fryderyk.. słyszałeś pytanie?
- Nie mówi się Fryderyk.. tylko Fryderyku, bo kierujesz
pytanie bezpośrednio do mnie. Jesteś cudowna z tymi pytaniami, na
które nie ma odpowiedzi. Jesteś aktorką, kochasz kino.. grałaś w
kilku filmach, serialach. A może obraz jest zwierciadłem, w którym
przegląda się ludzkość.. a może obraz wcale nie jest kadrem, lecz
rzutem kości.. przypadkiem, formą niezwykłej wyobraźni artysty,
który tworzy iluzję świata?
Maiysha szeroko rozwarła usta. Uśmiechnęła się. Powoli
podeszła do mnie.
- Fryderyku, mój filozofie, mój poeto, co ja mam z tobą
zrobić?
I pocałowała mnie w policzek. Kochałem ją, ale nigdy jej
tego nie powiedziałem. Codziennie pisałem dla niej wiersz.
Zostawiałem białą karteczkę zapisaną krzywymi literami na jej
- 6 -
stoliku. Niektóre z nich pamiętałem, jakby były napisane przed
chwilą:
Kwiaty herbaciane pachnące jak wonności Twojej twarzy w
ogrodach pamięci. Blask Twoich oczu zabiera pustkę wieczoru ku morzu
wspomnień.
Na dzisiaj tyle. Rzeka wspomnień okazała się za szeroka.
Pojawiły się kolejne tajemnice i przeszłość, która nas
dzieliła. Komu wierzyć? Czy Senatorowi szeptem wysyłającemu
tajemnicze sygnały, kim naprawdę była Maiysha. Kochanką reżysera
Keitha Dunna, tego od "Nędzarzy Południa", najsłynniejszego
antywesternu XXI wieku. Nawet jeżeli uwierzyłem Senatorowi, to i tak
codziennie rano zostawiałem jej na stoliku białą kartkę z
wierszem.
3.
Zaczęliśmy rozmawiać o kinie znów następnego dnia rano.
Śniadanie było paskudne. Składało się z białej kawy, starych
chrupek i żółtego śmierdzącego sera. Luciferos nie wrócił. Nie
przyniósł jedzenia. Belinda rozpaczała, a Senator uspokajał ją,
głaszcząc jej dłoń.
- Czy pamiętasz te scenę z "Siódmej pieczęci", kiedy
Rycerz gra w szachy ze śmiercią? - zapytałem Maiyshę.
- Tak, pamiętam doskonale. Rycerza grał Max von Sydow. To
wspaniała rola. Może najlepsza, jaką kiedykolwiek stworzył.
- 7 -
- Może? Choć nie jestem pewien.. A w "Ofiarowaniu"?
Maiysha zerknęła na ekran. Pojawił się muzyczny przerywnik
wiadomości. Piosenkarz o imieniu Boris prezentował najnowszy
przebój Z Bergiem ku morzu nadziei. Zachrypnięty głos, fioletowa
czupryna, długa czarna broda i ruchy oraz gesty dziewczyny.
- Czy to jest ta wschodząca gwiazda pop?
Eusebio się roześmiał. A Hrabina aż wzdrygnęła na myśl,
że teraz, jutro, pojutrze, zawsze będzie musiała słuchać przeboju
Borisa. W kręgu moich wspomnień pojawili się Berg i Dunn, potem
usłyszałem kaszel Belindy i przestraszyłem się. Na przestrzeni
ostatnich lat coś niezwykłego pojawiło się nagle w schronie. Coś
a może ktoś - latający nietoperz. I to wczesnym porankiem.
- Niemożliwe - zawołała Hrabina - tak wielkiego nietoperza
nie widziałam nigdy.
Maiysha skryła się za mną.
- To dron o kształcie nietoperza, szpieg z bazy Ridersów.
Po chwili zobaczyłem Luciferosa.
- Nie jest już groźny..wyłączyłem przekaźnik.
- Dopatrzą się jego nieobecności - zauważył Senator.
- Nie. Jest ich tak dużo w okolicach Nowego Jorku, nie odkryją
tego. Przyniosłem trochę żarcia.. Śledził mnie.. musiałem tego
drania unieszkodliwić.
Maiysha gapiła się na ekran. A ja zacząłem drążyć temat
Dunna. Był kochankiem czy nie? Jak poznać prawdę? Czy zapytać
Maiyshę?
- 8 -
Padre siedział trzy metry ode mnie. Miał wilgotne powieki..
łzy kapały mu z oczu. Zaczęło się - znów ta chandra, która
męczyła go od lat. Jak mu pomóc? I do kogo najpierw podejść?
Luciferos wyjmował jedzenie z torby.
- A zapomniałem. Przyprowadziłem gościa. To były
żołnierz.. ma na nazwisko Wagram. Uciekł z jednostki specjalnej.
Miał lecieć na Marsa.
Wagram był dobrze zbudowany, wyglądał jak muskularny
lekkoatleta dyskobol. Trzymał się prosto jak na żołnierza
przystało.
- Witam. Pozwólcie, że z wami zamieszkam.. może na chwilę, a
może na dłużej..?
4.
O przemówieniu Berga mówiło się od dawna. Zastanawialiśmy
się, dlaczego. Czyżby nowe wytyczne a może nowy program dla
ziemian? Berg punktualnie o ósmej według czasu nowojorskiego, ze
studia mieszczącego się na Wall Street, zaczął swoją mowę:
- Ziemianie, Obywatele, to początek nowej ery.. Nowego
otwarcia. Jesteśmy na drodze przez Morze Czerwone. Wychodzimy i
opuszczamy teren niewoli, by zdobyć nową ziemię.. ta ziemia
oddalona jest miliony kilometrów stąd. Ale zaludnimy ja i będziemy
szczęśliwi. ŚWIAT JEST WSZYSTKIM, CO JEST FAKTEM. TYM FAKTEM JEST
- 9 -
NASZA WĘDRÓWKA STĄD NA MARSA. JESTEŚMY PRZYGOTOWANI. Czasowo
pojęta nieśmiertelność duszy ludzkiej nie tylko nie jest niczym
zagwarantowana, lecz nade wszystko przypuszczenie to nie daje wcale
tego, co zawsze chciano osiągnąć. Nie jesteśmy nieśmiertelni. Ale
możemy żyć w Nowym Świecie szczęśliwi i wolni. Bóg nie objawia
się w świecie. My niedługo ruszamy, by żyć poza dobrem i złem.
Padre wstał. Zaczął machać rękoma, wyrażał swój
sprzeciw.
- Brednie. Bóg objawia się w świecie. Chcecie dowodów? Nie
będę słuchać tego, co mówi ten błazen. Bóg był przepowiedziany
przez proroków, objawił się na ziemi, umarł i zmartwychwstał dla
naszego zbawienia. Bóg panem zawsze był - pisał św. Augustyn - i
nigdy tak nie było, żeby nie był.
- Padre, posłuchajmy do końca, co powie Berg, może dowiemy
się, kiedy startujemy? - odezwał się Senator, ale został
zagłuszony przez innych współmieszkańców schronu - Nic nie
rozumiecie, to dalekosiężna polityka, którą doprowadzi do
wyludnienia ziemi. A wiecie, co mówił Wolter? Fryderyk robi
wszystko, co chcę. O przepraszam Fryderyku.. Ale mowa jest o władcy
Prus, Fryderyku Wielkim.. Berg ma takich doradców, jakich ma, a
Triumwirat jest tylko kamuflażem. On rządzi światem.
Padre patrzył na ekran i na Berga. A po chwili odwrócił wzrok
na Senatora. Wydawało się, że go słucha. Ale to było tylko
wrażenie. Luciferos i Wagram leżeli na łóżkach. Belinda
obserwowała męża. Eusebio rozmawiał z Hrabiną. Ja obserwowałem
- 10 -
Maiyshę, która przeglądała wiersze. Moje łóżko oddalone było
od jej na wyciągnięcie ręki.
W zasadzie widziałem każdy grymas na jej twarzy.
Półuśmiech, zmarszczone czoło, nerwowy tik.
- Jesteś idealista i fatalista. Przecież nie można tak
traktować kobiet. Podobam ci się? Dlaczego mój drogi, nie mówisz
mi o tym?
- Nie jestem aktorem, ani reżyserem, ani widzem, ani
kochankiem.
- Kimże więc jesteś?
- Tylko bezdomnym poetą.
- Ach, wy cudowni wierszokleci.
5.
Fascynowało mnie jej oblicze. Czasami dumne, czasami
wzruszająco smutne. Jej włosy coraz ciemniejsze były nieraz w takim
nieładzie, że chciało się je całować. Jeden kosmyk wciąż
filuternie odkształcał się na uchu. A ja potrafiłem z daleka
dostrzec nawet meszek pod jej nosem.
- Nie wiesz, czym jest ból nieustającego myślenia o tobie, o
osobie, której nigdy się nie pozna. Dramat niemożności zrozumienia
drugiego Ja. Mam sny.. Ale to nie są sny. Widzę postaci z filmów
tak realnie jak ciebie. Nie rozumiem tego.. one są we mnie i obok
- 11 -
mnie. Gwarantuję ci, że nie są to wspomnienia. Ja prawie nic nie
pamiętam. Nie wiem nawet, dlaczego się tu w schronie 44 znalazłem..
Widzę Stalkera, Pisarza.. Rycerza.. Mistrza, itd. itd. Widzę ich.
Nie jest to wewnętrzne pragnienie. To obraz pewnego zewnętrznego
faktu np. gry w szachy śmierci i rycerza. Dante uważał, że nie
musiałby wymyślić Beatrycze.. On ją znał.. ja znam wszystkie te
postacie.. są poza moim mózgiem..
- Fryderyku, mój głuptasie.. to niemożliwe.. słyszysz?
Niemożliwe!
Milczę i obracam się ku niej.
Widzę jak wokół mnie krąży.
Światło jej oczu zabija.
- Czy rzeczywiście tak myślisz? Czy blask moich oczu cię
zabija? Jak więc możesz mówić o wyżynach nieba? O raju, w którym
przebywasz? Fryderyku, kochasz mnie czy nie?
- Maiysha, nie wiem. Czasami kocham cię do bólu.. Ale czasami
wolałbym, żebyś nie istniała.. Pamiętasz ten fragment
"Komedii"? Wspieraj mię czuła, teraz i w godzinie/ Gdy dusza
moja od Cię wziąwszy leki/Z ciała się mego ku tobie wywinie.
Jesteś moim lekiem.. wspieraj mnie.
- Fryderyku, idealizujesz kobietę jak Dante. Nie jestem
Beatrycze. Jestem Maiysha, całkiem przeciętna ziemianka urodzona w
Nowym Jorku, teraz powoli usychająca w jakimś zapyziałym schronie..
nie wiem, gdzie.. I powoli tracę nadzieję.
- Nie kochasz mnie - powiedziałem bez rozczarowania, nie
- 12 -
licząc na to, że poznam prawdę.
- Ty ciągle o tym samym. Czy mnie kochasz? Czy mnie lubisz? Czy
mnie pokochasz? Jestem zdesperowana. Zła.. przerażona.. zalękniona.
Nic nie pojmuję.. dlaczego tu jestem? Jak się wyzwolić? Staję się
brzydka.. do siebie niepodobna. To mnie męczy. Nie kocham nikogo.. a
niektórych ludzi nienawidzę. Nie jestem już prawdziwą Maiyshą
Powell.
Zakryła twarz dłońmi i zaczęła szlochać. W takiej
rzeczywistości przyszło nam żyć. Słyszałem po raz setny gdzieś
z tyłu głos Berga.. nic nie było proste.
Maisha już oddalała się ode mnie na wymarzoną odległość
pozwalającą na odosobnienie. Jej szlochanie, a moje zakochanie,
niczego nie zmieniało w naszych relacjach.
Znów zobaczyłem pochylonego Stalkera, który wchodził na
drezynę. Znajdowałem się od niego w odległości jednego kroku.
6.
Według najstarszej klasycznej definicji: prawda to jest to, co
jest zgodne z rzeczywistością. Nie rozumiałem absolutnie tego, co
się wydarzyło parę dni temu, a może wczoraj, gdy po raz pierwszy
realnie zobaczyłem bohaterów filmów jako żywych ludzi. Jak
traktować te osoby? Czy to ludzie czy omamy? Jeżeli rzeczywistość
oszukiwała, gdzie była prawda?
Stary spór platoników z arystotelikami nie miał sensu.
- 13 -
Żyłem w innym wymiarze.. to pewne, albo jeszcze inaczej, testowałem
inny wymiar jako rzeczywiste życie.
Próbowałem porozmawiać o tym z Padre. Ale on uciekał od
takich pytań. Niestrudzenie stał po stronie św. Augustyna. Był
przekonany o wyższości ducha nad materią. W jego świecie
obowiązywała inna prawda. Nie chciałem pogłębiać niepotrzebnych
różnic między nami. Za mało wiedziałem o tym świecie, chociaż
na początku musiało być Coś. A może Ktoś przed Wielkim Wybuchem?
Wszystko tutaj w schronie wydawało się irracjonalne -
począwszy od nas, zbiegów, byłych policjantów, wojskowych,
polityków, księży, aktorów. Byliśmy mieszańcami, nie
mieszkańcami ziemi. Uciekinierami, zesłańcami, uchodźcami. Z coraz
większym trudem dawało się żyć z poczuciem klęski,
samotnością, w odosobnieniu.
Z perspektywą śmierci wypisanej na twarzach tych, którzy
niegdyś byli panami świata. Nikt już nie słuchał przemówień.
Nie oglądał seriali. Nasze dyskusje zamieniały się w kłótnie.
Nasze rozmowy w ciąg nieustających sprzeczek o to, kto ma rację.
- W tym najlepszym ze światów nikt nie ma racji - drażnił
nas Senator, którego filozoficzne mądrości na nikim nie robiły
już wrażenia.
- Strzał w kolano, brachu.. rację ma silniejszy - chichotał
zadowolony Luciferos.
- Powiedz mu, że w tym najlepszym ze światów jutro nie
- 14 -
będzie, co jeść. Dron dzisiaj nie rzucił żarcia - dodał Eusebio.
Senator nie zareagował, ale Belinda zaczęła szlochać. I
patrzeć wzrokiem przestraszonego dziecka na swojego wybawcę,
Luciferosa.
- Zanim znów pójdę w drogę, niosąc wam zamiast światła
owoce, warzywa i może jakieś mięcho, chciałbym, żebyście
wysłuchali opowieści żołnierza. Zna wiele ciekawych historii.
Dalej, brachu..
- Historia moja jest tak zwykła, jak absolutnie zwyczajnym
jestem człowiekiem. Zwróćcie uwagę, że przyszedłem do was nie
oczyszczony. Mało tego, z lękiem, że mnie nie przyjmiecie.
Mogliście tak zrobić. Ale po kolei. Historia się skończyła.
Historii nie ma. Jak słyszymy codziennie, jest Nowy Początek. Nowa
Era. Miałem odegrać w tym nowym początku swoją rolę. Ale po
kolei.. Pochodzę z Pensylwanii. Tam się wychowałem. Skończyłem
szkołę wojskową. Po latach pracy w sztabie generalnym awansowałem
do elitarnej Force Z, jednostki specjalnej założonej na wzór
gwardii pretoriańskiej. Tak.. tak.. nie mylicie się? Ochraniałem
Triumwirat.. żyłem w wielkim świecie obok władców tego świata.
Jak ja to kochałem. Stałem na straży pokoju.. wierzyłem w to do
końca.
- Powoli, powoli, żołnierzu, opowiadaj po kolei - Luciferos
ponurym głosem kierował Wagrama na ścieżkę prawdy.
- Tak.. po kolei. Życie moje było proste. Służyłem,
- 15 -
odpoczywałem, bawiłem się do momentu, gdy nie uświadomiłem sobie,
że jestem chłopcem do bicia. Moi szefowie obiecali mi awans i lot na
Marsa w jednej z pierwszych wypraw, a okazało się, że są ode mnie
lepsi.. Jeden z moich kolegów zbuntował się i wylądował w
karcerze, drugi zakochał się w dziewczynie generała Williamsa..
został oddelegowany do pierwszej enklawy. Ja nie byłem już ważny i
potrzebny, więc moja służba zamieniła się w farsę.. Stałem pod
drzwiami pierwszych dam i salutowałem. Ostatecznie zakazano mi nawet
salutować i zbliżać się do kobiet. Widziałem, jak kolejni
szefowie lecą na Marsa, jak kolejne gwiazdy z otoczenia Triumwirów
budzą respekt. Chciałem coś zmienić w moim życiu, ale nie udało
się. Zostałem odstrzelony po próbie kontaktu z żoną Berga.
- Ha, ha, naprawdę? Co chciałeś zyskać? - zapytał Senator.
- Chciałem się dowiedzieć, czy jest szansa na powrót do
łask. Ktoś mnie jednak wydał. Nie dotarłem do Berga. Dowiedziałem
się tylko, że będę izolowany.. Nie chciałem czekać, uciekłem.
Po drodze spotkałem Luciferosa. Zaproponował mi mieszkanie u was..
- A drony i Ridersi cię nie dopadli? - zapytałem z głupia
frant, znając przecież odpowiedź.
- Znałem ścieżki, którymi trzeba chodzić; zaułki, które
trzeba omijać.
- Ty wiesz więcej od nas o najbliższej przyszłości.. - tym
razem odezwała się Hrabina.
- Wiem tylko tyle, że enklawy będą zamykane. A to oznacza,
- 16 -
że za chwilę odetną nas od jedzenia. Schrony są do likwidacji.
- Ale przecież Berg obiecuje nowy początek.. przecież nie
może nas tak po prostu zostawić. - to powiedział Senator, który
wciąż wierzy swoim byłym szefom.
- Oczywiście, że zostawi. Po co mu outsiderzy. Mają
wyselekcjonowanych młodych ludzi. Oni będą Nowym Początkiem..
Nowym Izraelem.
- A więc to koniec? - Belinda już teraz bez skrupułów
określiła swoją przyszłość.
- Zawsze można liczyć na litość władców. Może mają wobec
was, nas jakieś plany.
- Historia nie nauczyła nas niczego. Robespierre nie
zagłodziłby nikogo na śmierć.
- Tak Senatorze, uciąłby nam głowy - tym razem zareagował
Padre.
- Ojczulku, módl się. Co nam zostało - Luciferos wstał - Moi
drodzy, czeka mnie długa wyprawa. Trzy enklawy położone
najbliższej nas są już zamknięte. 70 mil, tyle muszę pokonać, by
dotrzeć do Czwartej Polany. Przy dużym szczęściu wrócę za
tydzień. A wy musicie uzbroić się w cierpliwość. Dom jest
zamkiem.
- Tydzień bez jedzenia? - Eusebio był wyraźnie poirytowany.
- Są jakieś ostatnie suchary i ser. Musicie wytrzymać.
- To jakaś perfidna gra, czegoś tutaj nie rozumiem.
- 17 -
- Czego Ojczulku?
- Przecież tysiące ludzi umrze z głodu.
- Miliardy zginęły po wybuchu bomby, co tam tysiące..
- Bieg donikąd.. przenikliwe zimno, pustka, pustka..
- Eusebio, nie bądź dzieckiem. Nie ujadaj jak stary
zdychający pies.
- Gringo, uważaj na słowa.
- Panowie.. spokój.. czekamy na ratunek od Boga.. I Luciferosa
- Padre wiedział, co powiedzieć.